Podniebne miasta na Wenus czy drony na Tytanie. Jakie mamy plany na eksplorację kosmosu?

Podróże kosmiczne już dawno przestały być odległym marzeniem, a stają się naszą rzeczywistością. Z różnych stron świata dochodzą do nas wieści o planowanych wojażach na Księżyc, czy co u bardziej śmiałych – na Marsa. Jednak czy wiedzieliście, że plany ludzkości wychodzą daleko poza te dwa obiekty? Sprawdźmy, jakie miejsca w kosmosie upatrzył sobie człowiek do zbadania w najbliższym czasie i dlaczego właśnie one? Oto przegląd kilku najciekawszych pomysłów.

Księżyc

Pierwszy krok postawiony przez człowieka na Księżycu w 1969 r. nie zaspokoił naszej ciekawości, wręcz przeciwnie. Mimo, że dawno nas jako ludzkości tam nie było, Księżyc wciąż pozostaje jednym z głównych kierunków najbliższych misji.

Jednym z ciekawszych (i bardzo realnych!) pomysłów na kolonizację Księżyca jest wykorzystanie tamtejszej gleby, zwanej regolitem, do budowy bazy. Brzmi sensownie, prawda? Przecież dużo prościej jest zbudować habitat z surowców, które mamy na miejscu, niż lecieć ze sobą z ogromnym ładunkiem pełnym materiałów do budowy. Nasuwa się jednak pytanie – jak to zrobić? Naukowcy z ESA postanowili w tym celu wykorzystać… drukarkę 3D. W dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie wydrukować całe domu, więc czemu nie budować ich na Księżycu? Pierwsze próby zakończyły się sukcesem, więc czekamy na dalszy rozwój tej technologii.

Baza na Księżycu drukowana 3D

Czerwona Planeta

Niektórzy zwolennicy eksploracji kosmosu twierdzą, że zamiast zajmować się Księżycem, powinniśmy od razu sięgać dalej – na Marsa! Oczywiście, można wykorzystać w tym celu planowaną stację kosmiczną, zwaną Lunar Orbital Platform-Gateway (która miałaby zastąpić ISS) jako swoisty przystanek między Ziemią a Marsem, ale po co, jeżeli możemy dostać się tam bezpośrednio? Czołowe agencje, takie jak ESA i NASA już szykują kolejne łaziki (ExoMars czy Mars2020), które w przeciągu najbliższych kilku lat polecą badać tą planetę. Jednak coraz mocniej na tym polu widoczne są firmy prywatne, takie jak chociażby SpaceX. Wizja prezentowana przez Elona Muska rozpaliła wyobraźnię niejednej osoby. Koniecznie zapoznajcie się z jego pomysłem na całe… marsjańskie miasto.

Baza marsjańska według SpaceX

Według planów Elona, już w ciągu najbliższych lat możliwe będą pierwsze loty załogowe jego rakietami na Czerwoną Planetę. Jego plan to zasiedlić Marsa milionem ludzi. Brzmi jak szaleństwo? Kolejne sukcesy firmy SpaceX pozwalają wierzyć, że w tym szaleństwie jest metoda.

Mężczyźni są z Marsa, a kobiety... z Wenus?

A czemu nie spojrzeć w drugą stronę – na Wenus? Wprawdzie, Wenus nie jest zbyt przyjazną człowiekowi planetą, ale czy to oznacza, że ludzka stopa tam się nigdy nie wybierze? Nie do końca. Czy słyszeliście może o podniebnych miastach na Wenus? Na powierzchni Wenus panują nieciekawe dla nas warunki. Kilkadziesiąt razy większe ciśnienie, temperatura dochodząca do ponad 400 st. C., atmosfera składająca się głównie z CO2, no i te siarkowe chmury. Nie brzmi to jak miejsce, do którego ktoś chciałby lecieć. Jednak być może zmienicie zdanie. Otóż okazuje się, że na pewnej wysokości (ok. 50 km) nad powierzchnią Wenus, warunki są o wiele bardziej znośne. Ciśnienie i temperatura są podobne do tych, do których przyzwyczajeni jesteśmy na Ziemi, więc moglibyśmy tam umieścić „balony”, które unosiłyby się nad nieprzyjemnymi, niższymi warstwami atmosfery. Ze względu na podobne ciśnienie, nie musielibyśmy korzystać ze specjalnych skafandrów ciśnieniowych. Co z surowcami? Przecież nie moglibyśmy zejść na powierzchnię? Okazuje się, że moglibyśmy je pozyskiwać z atmosfery. No i nie trzeba się martwić o skomplikowane systemu lądowania, bo przecież wcale nie chcemy dotrzeć do powierzchni planety. Brzmi tak dobrze, że aż sami dziwicie się, że jeszcze tam człowieka nie ma? Otóż, jest jeden mały haczyk. Wszystko byłoby super, gdyby nie… kwas siarkowy w powietrzu. Kwas i fakt, że jeszcze nie wiemy, jak moglibyśmy stamtąd wrócić, sprawiają, że na razie mimo wszystko bardziej kierujemy się w stronę Marsa. Chociaż kto wie, może w przyszłości postęp technologiczny pozwoli nam poradzić sobie i z tymi problemami.

Latające miasta na Wenus

Jeśli nie Wenus, to może Tytan?

Wysyłanie człowieka dalej, niż na najbliższe planety, jest już ogromnym wyzwaniem. Nie znaczy to jednak, że zupełnie nie planujemy misji, które pozwolą nam poznać bardziej odległe części naszego Układu Słonecznego. Ciekawe pomysły mają naukowcy na eksplorację… Tytana. Ten księżyc Saturna zainteresował ludzkość ze względu na ogromne złoża węglowodorów. Dodajmy do tego obecność na Tytanie najważniejszych pierwiastków, niezbędnych do utrzymania życia ludzkiego i powietrze podobne do ziemskiego i już przestają nas dziwić te plany. Na powierzchni Tytana wykryto jeziora i morza (tylko zamiast wody mamy ciekły metan lub etan), więc plan zbadania go za pomocą łodzi podwodnej wydaje się być sensowny. Celem byłoby największe jezioro – Kraken Mare, choć naukowcy przewidywali, że taka misja mogłaby się odbyć dopiero bliżej 2040 r.

Misja Dragonfly i drony na Tytanie

Drugim, równie ciekawą ideą na poznanie Tytana, jest wykorzystanie… dronów. Tak, misji Dragonfly zakłada użycie dronów do eksploracji tego księżyca Saturna. To małe latające urządzenie to wbrew pozorom bardzo dobry pomysł na zdobycie bardzo dużej ilości informacji przy jednoczesnym stosunkowo niewielkim koszcie misji. Pozwoliłby na szybkie pobranie próbek z dużej przestrzeni i w łatwiejszy sposób, niż gdyby zastosowano do tego np. balon czy samolot. Co ciekawe, pomysł ten możnaby też wykorzystać podczas innych misji.

Kierunek: Phobos

Wracając nieco bliżej Ziemi, nasze zainteresowanie wzbudza również Phobos. To jeden z księżyców Marsa, który ma zaledwie nieco ponad 20 km średnicy. Księżyc ten już był w centrum zainteresowania misji radzieckich w 1988 r. Teraz część osób wskazuje go jako przystanek w drodze misji załogowych na Marsa, ponieważ lądowanie na nim byłoby łatwiejsze (np. ze względu na znacznie mniejszą grawitację) i tańsze niż na samym Marsie.

I na koniec: Europa

Nie, nie zamierzamy wylądować rakietą na środku naszego kontynentu, a chcemy poznać bliżej kolejny księżyc – tym razem Jowisza. Misja Europa Clipper zakłada przelatywanie sondy obok wspomnianego księżyca Jowisza z bardzo dużą częstotliwością w celu jego zbadania. Skąd zainteresowanie Europą? Na jej powierzchni znajduje się słony ocean z ciekłą wodą, który mógłby być idealnym środowiskiem do powstania życia.

Czy to wszystko? Oczywiście, że nie. Lista obiektów, które nas interesują, jest o wiele dłuższa. Chęć poznania kosmosu jest coraz większa i większa, a kolejne sukcesy tylko zachęcają ludzkość do dalszych podróży. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych lat człowiek rzeczywiście osiągnie zamierzone cele. I kto wie, co przyniosą nam te odkrycia?

Tekst pierwotnie ukazał się w Magazynie Materia. Link do wydania znajduje się tutaj.

Your email address will not be published.
*
*

BACK TO TOP